Dominującym objawem endometriozy jest ból. W badaniach tylko 1 na 10 pacjentek zadeklarowała, że nie używa środków przeciwbólowych. Wykazano także, że pacjentki z endometriozą częściej obarczone są chorobami współistniejącymi, takimi jak rak piersi lub jajnika, choroba autoimmunologiczna lub podwyższonym ryzykiem chorób
Bolało, odkąd pamiętamBolało, odkąd pamiętamŚcinający z nóg ból zaczął się już w czasach nastoletnich. Na szczęście wyrozumiała mama pozwalała mi zostać w domu: dawała gorący kompres, aby złagodzić skurcze, dużą dawkę leków przeciwbólowych (które nie zawsze działały) i mówiła, że wszystkie kobiety w
Według dr Davida Frawleya endometrioza jest przede wszystkim problemem kapha (kaphaja Yoni Vyapad) z powodu rosnącego nagromadzenia komórek (podobnie jak guzy, cysty itp). Endometrioza może być również uważana za problem Pitta z powodu zaangażowania krwi, hormonów i miesiączki , a także zapalnego charakteru choroby.
Endometrioza dotyka 10 proc. kobiet w wieku rozrodczym, a nawet połowa z nich ma problemy z zajściem lub donoszeniem ciąży. W ostatnim czasie coraz więcej mówi
Endometrioza boli. Boli kurewsko. I nic nie pomaga. Żadne tabletki, masaże, kąpiele. Endo jest podstępna, atakuje jak popadnie. Jajniki, jelita, wątrobę, płuca. Włazi gdzie jej wygodnie. I nie chce wyjść. Endodziewczyny nie mogą zajść w ciążę, mają trudności z donoszeniem. Cierpią okrutnie. I fizycznie i psychicznie.
Naopak metaplastická teorie vychází z předpokladu, že endometrióza vzniká přeměnou některých buněk, které pocházejí ze stejné buněčné linie jako endometrium. Jaké příznaky se mohou vyskytnout? Endometrióza se může projevovat bolestmi – obvykle před menstruací, během ní, nebo při pohlavním styku [2].
. Kiedy zapisałam się do Stowarzyszenia Kobiet Chorych na Endometriozę Endometriosis Association w Stanach Zjednoczonych, ZROZUMIAŁAM, ŻE NIE JESTEM SAMA… Radzenie sobie z endometriozą to umiejętność radzenia sobie w codziennym życiu. Jest to proces, na który składają się różne strategie, które kobiety chore na endometriozę uruchamiają w obliczu stresujących wydarzeń, które z roku na rok pojawiają się w ich życiu wraz z rozwojem choroby. Bardzo ważnie jest holistyczne podejście do siebie. Poniżej przedstawiono mechanizmy radzenia sobie zidentyfikowane przez dr Silvertona w badaniu „Dostosowanie psychologiczne i strategie radzenia sobie u kobiet z endometriozą”. Pozytywne radzenie sobie Optymizm: pozostanie w nadziei, a zarazem realistyczne podejście do choroby; zrównoważonej Uświadomienie sobie, że doświadczasz bólu, jest pozytywnym pierwszym krokiem w radzeniu sobie z funkcjonowanie: położenie nacisku na zachowanie zdrowia i funkcjonalności, zamiast skupiania się na strachu przed dysfunkcjonalnością. Kobiety wykazujące tę umiejętność radzenia sobie ze stresem działają promując zdrowy tryb życia, w tym zdrowe odżywianie, ćwiczenia i techniki redukcji stresu. Ta strategia pomaga kobietom budować wewnętrzny obraz napięcia: niektórzy mogą znaleźć potrzebę „odpuszczenia” lub „uwolnienia emocji”. Służy to wyładowaniu gniewu, smutku i wsparcia społecznego: szukanie pomocy w grupach wsparcia, u przyjaciół, rodziny, lekarzy i problemów: strategia ta przyjmuje postawę „przejęcia” w odniesieniu do własnej opieki medycznej i leczenia. Te kobiety zwykle stają się chodzącymi encyklopediami na temat choroby. Są również otwarte na metody niekonwencjonalne, takie jak akupunktura, dieta i kreatywne kolejności priorytetów i celów: zinwentaryzowanie priorytetów i celów, ocena tych, które mogą wymagać zmiany, w tym decyzje dotyczące rodzicielstwa, związków, małżeństwa lub planowania kariery udział: Stać się aktywnym uczestnikiem leczenia i leczenia medycznego. Kobiety, które postrzegają siebie jako bardziej asertywne, lepiej dostosowują się do leczenia ignorowanie: Kobiety koncentrowały się na pozytywnych konsekwencjach choroby, strategii charakteryzującej się takimi postawami jak „Mam endo i jest to duży problem, ale ten kryzys zbliżył mnie do mojej rodziny i / lub przyjaciół”. Negatywne zachowania Odmowa: niektóre kobiety stosują tę strategię, aby poradzić sobie z konkretnymi aspektami choroby, takimi jak groźba nawrotu, problemy z przewlekłością lub bezpłodność. Kobiety stosujące tę metodę częściej zwlekają z rozpoczęciem leczenia i mają tendencję do zaprzeczania chronicznej strategia ta koncentruje się na złych konsekwencjach i przewiduje najgorszy Kobiety, które wykorzystują tę strategię radzenia sobie ze stresem, próbują złagodzić ból lub niepokój wywołany przez endometriozę, rozpraszając się lub wypychając związany z nimi stres związany z endometriozą. Uczestniczą w akcjach ucieczki, takich jak czytanie, spanie i oglądanie typowe dla tej strategii jest chodzenie do łóżka lub pozostawanie w łóżku, unikanie przyjaciół, rodziny lub innych kobiet z chorobą. Pasywna rezygnacja: Kobiety stosujące tę strategię wykazują bezradność i bierność. Chcą, aby opiekowała się nimi rodzina, przyjaciele i ich lekarze. W skrajnych przypadkach polegają na innych, aby podejmować decyzje za nich. Źródło: Endometriosis Association Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.
Endometrioza to choroba, która potrafi zmienić życie kobiety w piekło: bólu, złego samopoczucia i braku zrozumienia. Nadal uważana przez niektórych lekarzy za fanaberię – choć zlekceważona, miewa poważne konsekwencje. Czy i jak można z nią sobie poradzić? Konsultacja: dr n. med. Marzena Mazurek, ginekolog-położnik, specjalizuje się w leczeniu endometriozy, były wieloletni pracownik Kliniki Położnictwa i Ginekologii Szpitala Bielańskiego w Warszawie. Wykłada w Centrum Medycznym Kształcenia Podyplomowego w Warszawie. Konsultacja: dr n. med. Marzena Mazurek, ginekolog-położnik, specjalizuje się w leczeniu endometriozy, były wieloletni pracownik Kliniki Położnictwa i Ginekologii Szpitala Bielańskiego w Warszawie. Wykłada w Centrum Medycznym Kształcenia Podyplomowego w Warszawie. Obfite, niezwykle bolesne miesiączki, którym towarzyszy wiele uciążliwych objawów. Są to nudności, wymioty, omdlenia, ból przy stosunku czy podczas wypróżniania. Endometrioza narasta z każdą kolejną miesiączką. Kończy ją menopauza, ale wtedy zwykle, o ile wcześniej nie poddamy się leczeniu, powikłania są tak nasilone, że uniemożliwiają normalne funkcjonowanie. Co wiemy o endometriozie, jak można ją leczyć, z czego wynika? Oto najważniejsze informacje. Marta Mieloszyk-Pawelec o diecie przy endometriozieEndometrioza – skąd się bierze?Co to jest endometrioza?Endometrioza – objawyStopnie endometriozyEndometrioza – zaawansowana postać chorobyEndometrioza – jak ją wykryć?Endometrioza – leczenieTerapie endometriozy Marta Mieloszyk-Pawelec o diecie przy endometriozie Specjalistka w zakresie mikroodżywiania Marta Mieloszyk-Pawelec opowiada Annie Augustyn-Protas o tym, czym jest endometrioza i jaką dietę stosować, aby złagodzić objawy choroby. Obejrzyj cały wywiad na naszym kanale YouTube. Endometrioza – skąd się bierze? Endometrioza dotyka około 20 procent kobiet w każdej populacji. Bywa rodzinna, to znaczy, że mogą na nią chorować kolejne pokolenia kobiet w jednej rodzinie, ale nie zawsze. Nie odkryto konkretnego genu choroby. Od niedawna coraz więcej lekarzy i naukowców uważa, że endometrioza zalicza się do chorób autoimmunologicznych, czyli polegających na atakowaniu organizmu przez własne komórki. Charakterystyczne dla chorób z autoagresji jest to, że zwykle cierpi się na kilka jednocześnie. Z endometriozą w parze idzie np. niedoczynność tarczycy, ale też bielactwo czy łuszczyca. Co to jest endometrioza? Endometrioza to występowanie endometrium, czyli tkanki błony śluzowej macicy – poza macicą. Jak się tam dostaje? W wyniku wstecznego miesiączkowania – krew z błoną śluzową wypływa przez jajowody (w przeciwną stronę, z powodu narastającego ciśnienia w macicy). Dostaje się do jamy brzusznej, gdzie znajdują się jelita. Zjawisko wstecznego miesiączkowania występuje często, ale zwykle zdrowy organizm kobiety sam umie sobie z nim poradzić. Otóż po miesiączce układ sprzątający, czyli makrofagi i komórki NT (natural killers) – czyszczą pozostałości po miesiączce. Jednak u pacjentek z endometriozą układ sprzątający jest ułomny. Endowojowniczka – Karolina Szymczak opowiada o swoich zmaganiach z endometriozą Endometrioza – objawy W konsekwencji komórki błony śluzowej macicy wszczepiają się w różne miejsca: np. w otrzewną (błonę otaczającą jelito). Tam tworzą zrosty, guzy i torbiele endometrialne (torbiel czekoladowa – ze względu na swój kolor), które niejako zaczynają żyć swoim życiem. Reagują bowiem na hormony wydzielane podczas każdej kolejnej miesiączki – krwawiąc. Z upływem czasu problem narasta, bo zrosty i guzy są coraz obszerniejsze. Problem endometriozy wiąże się zwykle ze skłonnością do obfitych miesiączek. Jest to szczególnie kłopotliwe u kobiet, które nie rodziły – ich kanał szyjki macicy jest bardzo wąski. To utrudnia odpływ krwi z macicy w czasie miesiączki. Dlatego krew wypływa w przeciwną stronę – jajowodami, podrażniając przy tym jamę brzuszną i obecne tam nerwy. To może powodować: nudności wymioty omdlenia ogromne bóle podbrzusza Wówczas miesiączka staje się tak nieprzyjemnym przeżyciem, że wymaga regularnych zwolnień z pracy czy szkoły. Przy czym stosowane leki przeciwbólowe i rozkurczowe nie przynoszą wyraźnej ulgi. Działają jedynie doraźnie. Endometrioza może umiejscowić się w bliźnie po cesarskim cięciu – jako nieduży guz. Staje się on bolesny w czasie miesiączek. Leczenie polega na chirurgicznym usunięciu guza. Stopnie endometriozy Czterostopniowa skala endometriozy uwzględnia liczbę, rodzaj i wielkość ognisk choroby, naciek okolicznych tkanek oraz obecność dodatkowych zmian, np. zrostów. I stopień endometriozy – niewielkie zmiany (poniżej 5 mm), a w jajowodach i jajnikach – nieunaczynione zrosty II stopień endometriozy – zmiany w jajnikach mają średnicę powyżej 5 mm, zrosty pojawiają się między więzadłami a jajnikami oraz w jajowodach i jajnikach; pojawiają się torbiele endometrialne (torbiele czekoladowe) III stopień endometriozy – więzadła krzyżowo-maciczne są w zrostach z jajnikami lub jajowodami, zrosty występują też w jajowodach, a w zrostach jajników występują ogniska endometriozy IV stopień endometriozy – nieruchomość macicy, przyrośniętej np. do jelit. Jelita są w zrostach z otrzewną więzadłami odbytniczo-macicznymi lub z trzonem macicy; ogniska endometriozy pojawiają się w pęcherzu moczowym, wyrostku robaczkowym, pochwie, szyjce macicy TSH w ciąży i u kobiet planujących ciążę – jakie są normy? Endometrioza – zaawansowana postać choroby W IV stopniu endometriozy zrosty są tak zaawansowane, że pacjentki mają np. problem z oddawaniem stolca – z powodu silnego bólu, jako że jelito, macica i jama brzuszna stanowią jeden nieruchomy twór. To prowadzi do zaparć, bo instynktownie chce się odraczać takie doświadczenia. Zrosty są też przyczyną bolesnego seksu. Pacjentki latami unikają zbliżeń, tracąc relacje. Zmiany mogą też objąć pęcherz moczowy – wówczas pojawia się np. krwiomocz. Wiadomo też, że komórki endometrium mogą wszczepić się w odległe od jamy brzusznej organy. Nie do końca poznany jest tego mechanizm, ale najprawdopodobniej wędrują z krwią – poprzez układ naczyniowy. Notowane są przypadki endometriozy: płuc (krwioplucie) przepony (problemy z oddychaniem) oka (gorsze widzenie) zatok przynosowych (krwisty katar) nerwu kulszowego (ból pośladka) Charakterystyczne jest to, że na początku endometriozy objawy występują w czasie trwania miesiączki. Endometrioza – jak ją wykryć? Postawienie diagnozy jest bardzo trudne. Dlatego według najwyższych standardów medycznych w terapii endometriozy za najważniejsze uważa się przede wszystkim to, co mówi pacjentka. Większości zmian chorobowych nie widać gołym okiem ani nie wykazuje ich diagnostyka. Brak jednego wiarygodnego badania na endometriozę. Dlatego kluczową rolę odgrywa wywiad. Są jednak badania, które pomagają postawić diagnozę. Do diagnostyki endometriozy zaliczamy badania: rezonans magnetyczny miednicy mniejszej – najlepsza metoda diagnostyczna, uwidacznia nacieki endometriozy USG – ale przeprowadzone tylko przez doświadczonego diagnostę. Najprościej jest dostrzec torbiel endometrialną, zmiany i guzy, ale zwykle nie widać np. zrostów jelitowych Endometrioza a ciąża Endometrioza 3. i 4. stopnia jest wskazaniem do zabiegu in vitro. Z tego względu, że zrosty są na tyle mocne, iż unieruchamiają jajowody. A podstawą zapłodnienia jest fakt wychwycenia komórki jajowej przez jajowód. Ciąża pozamaciczna – przyczyny, objawy, leczenie Endometrioza – leczenie Skuteczne leczenie endometriozy polega przede wszystkim na hormonalnym zablokowaniu miesiączek. Polega to na wprowadzeniu pacjentki w kontrolowany, sztuczny cykl miesiączkowy – przy pomocy odpowiedniej terapii hormonalnej, np. w postaci antykoncepcji. Rodzaj terapii zależy od wieku pacjentki i tego, czy planuje ciążę. Jeśli tak, może mieć swój naturalny cykl. Jeśli nie – musi być on kontrolowany. Nadal wielu lekarzy neguje istnienie endometriozy. Dlatego pacjentki zwykle muszą odwiedzić średnio 3 specjalistów, zanim zostaną właściwie zdiagnozowane. Idą z problemem bardzo bolesnych miesiączek i słyszą: „Pani jest kobietą, kobiety mają miesiączki, a miesiączki są bolesne. Nie pani pierwsza, nie ostatnia. Proszę stosować leki przeciwbólowe”. To błąd. Krwawienie musi być zahamowane lekami. Bo kolejne miesiączki będą powodować kolejne zrosty i narastanie torbieli i guzów endometrialnych. Bywają pacjentki, które muszą poddawać się operacji usunięcia zrostów lub torbieli endometrialnych nawet co dwa lata – gdyż nie wdrożono u nich leczenia hormonalnego. Ważne! Zastosowanie leczenia hormonalnego oraz zabiegowe usunięcie zrostów pozwalają całkowicie wyeliminować chorobę – umożliwiają pacjentce normalne życie. Terapie endometriozy W leczeniu endometriozy podaje się leki hormonalne: gestageny antagonistów agonistów GnRH Hamują one wzrost przerośniętego endometrium (wówczas terapię wspiera się małą dawką estrogenów, by pacjentka nie odczuwała spadku działania swoich hormonów). Można też podać leki antykoncepcyjne. Działanie obu typów terapii polega na wyciszeniu miesiączki, także wszędzie tam, gdzie zawędrowały komórki endometrium. Oprócz leczenia hormonalnego jest też operacyjne (zwykle laparoskopowe) usuwanie zrostów oraz torbieli. Endometrioza – dieta W endometriozie istotna jest dieta przeciwzapalna, niepowodująca wzdęć. Istnieje teoria zalecająca niejedzenie mięsa jako remedium na endometriozę. Brak jednak udowodnionego wpływu spożywania mięsa na chorobę i tego, że wegetarianizm pozwoli ją wyleczyć. Istotniejsze jest nieobciążanie jelit nasiloną perystaltyką, która zaognia i tak podrażnione chorobą struktury jamy brzusznej. Fizjoterapia uroginekologiczna – czym jest i w czym może pomóc?
Magda ma 32 lata i od 8 walczy z endometriozą. Jednak dopiero rok temu rozpoczęło się jej leczenie. Wiele z Was kojarzy ją jako Endo Magdę – autorkę strony Walka z endometriozą, której celem jest szerzenie świadomości na temat endometriozy w naszym kraju. Magda jest tak mocno zaangażowana w działania społeczności kobiet żyjących z endometriozą, że poświęca temu każdą wolną chwilę. Endometrioza – lata do diagnozy Lata cierpienia, poszukiwanie diagnozy, wsparcie, fizjoterapia. Do tego zniszczone zdrowie psychiczne, potrzebna pomoc psychologa, poszukiwania dobrej kliniki leczenia endometriozy. W końcu odnaleziony specjalista, laparoskopia, operacja, badania, analiza wyników. Tak właśnie wygląda rzeczywistość tysięcy kobiet w naszym kraju, które zmagają się z endometriozą… Jeśli pozwolisz zaczniemy od kluczowego w tej chorobie pytania: dlaczego w Polsce czas do postawienia właściwej diagnozy jest tak długi? Myślę, że czas postawienia diagnozy w naszym kraju jest tak długi, ponieważ w środowisku lekarzy endometrioza jest za rzadko brana pod uwagę. Dziś musimy na nią czekać około 7-10 lat i przez ten czas przejść przez istny „maraton” wizyt u wielu lekarzy, od których słyszymy, że: Nic nie widzę i nie wiem co pani dolegaBoli, bo miesiączka musi zazwyczaj bolećWszystko to przejdzie po ciąży Problemem jest brak specjalistów wykwalifikowanych w dziedzinie leczenia endometriozy. Następną przeszkodą jest brak specjalistycznego sprzętu. Dlatego szkolenie lekarzy, zwiększanie świadomości na temat choroby to priorytet, by usprawnić diagnozowanie i leczenie. Liczy się życie każdej kobiety Jak to wpływa na życie kobiet? Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że przez cały ten czas, kiedy się z nią zmagałam, ona rządziła moim życiem. Nie pozwalała mi być sobą. Ból, cierpienie, znaczne pogorszenie kondycji psychicznej, niemoc, często brak zrozumienia sprawiały, że ciężko mi było poradzić sobie samej ze sobą. Dodatkowo utrudniało mi to funkcjonowanie w normalny sposób jak moi rówieśnicy, jak kobiety w moim wieku. Nie było mowy o realizacji marzeń, spełnienia w życiu zawodowym i prywatnym. Czułam, że stoję w miejscu a momentami się cofam. Brak możliwości zrobienia jakiegokolwiek kroku naprzód blokowała mi endometriozę. Wiesz, jak rozmawiam z dziewczynami, które od lat walczą z endometriozą, to podziwiam ich determinację. Poszukują na własną rękę specjalistów, czytają setki artykułów, ciągle się dokształcają. Taka postawa pomaga? Dobre pytanie, ale odpowiedź jest bardzo złożona. Przede wszystkim myślę, że zmusza nas do tego obecna sytuacja, brak pomocy i wsparcia dla endometriozy. Nie jest to na pewno łatwe. Z drugiej strony nie każda z nas ma taką siłę, dobrą kondycję psychiczną, aby działać na własną rękę, szukać, poszerzać swoją wiedzę na temat endometriozy, dokształcać się. Do tego wszystkiego trzeba bardzo dużo czasu, samozaparcia, wytrwałości i pomocy. Dla mnie każda nowa informacja, historia jest na wagę złota. Oczywiście pojawiają się chwile zwątpienia, ale wtedy przypominam sobie, że jest nas prawie 2 mln (aż tyle Polek choruje na endometriozę). Ten czas walki jest nie tylko moim głosem wołania o pomoc, ale również głosem tych, które nie mają już sił. Wierzę, że ta solidarność i wsparcie, dobro jakim siebie obdarowujemy wróci w postaci zmian, że inne kobiety będą miały lepiej w przyszłości. Objawy, ból, zrozumienie Pamiętasz pierwsze objawy choroby jakie się u ciebie pojawiły? Były to bolesne miesiączki. Pamiętam jak z powodu ich obfitości i ogromnego bólu nie byłam w stanie iść do szkoły, czy też na trening. Myślałam, że tak ma to właśnie wyglądać. Natomiast nauczyciele nie patrzyli na to ze zrozumieniem, jednocześnie nikogo to nie zaniepokoiło. Tymczasem sile bóle podbrzusza, potrafiły powodować u mnie wymioty. Dziś już wiem, że wtedy były to jedne z pierwszych objawów endometriozy. Dlatego teraz zawsze podkreślam, miesiączka nie powinna tak boleć i jeśli macie dziewczyny choćby jeden z niepokojących objawów, nie czekajcie. Udajcie się do specjalisty w dziedzinie leczenia endometriozy. To nasze życie, nasz czas, którego nam nikt nie zwróci. Właśnie ból, to słowo, które pierwsze przychodzi mi na myśl o endometriozie. Każda z nas odczuwa inny poziom bólu, każda z nas inaczej na niego reaguje. U mnie ból był czymś okropnym, czymś co często paraliżowało całe moje ciało. W najgorszych chwilach nie byłam w stanie wstać, zaparzyć sobie choćby herbaty, była to walka samej ze sobą. Kiedy to ja chciałam zrobić krok do przodu czułam, że endometrioza ciągnie mnie w tył, zatrzymuje, skleja i niszczy od środka. Wtedy zrozumienie jest ważne? Zrozumienie – myślę, że to jest dla nas endo kobiet bardzo duży problem. Na początku, kiedy sporadycznie mówisz, że coś cię boli to jeszcze ci wierzą, pomagają. Kiedy na 31 dni w miesiącu przez 22 powtarzasz, że cię boli, a każda wizyta u lekarza kończy się stwierdzeniem: „Nie wiem co panią może boleć, nic nie widać co mogłoby być powodem tego bólu” – to tutaj również kończy się po jakimś czasie to zrozumienie. Wsparcie bliskich, ale i też samej siebie, natrafia na wyzwania. Zaczynamy się zastanawiać, czy z nami, aby wszystko w porządku. Zamykamy się w sobie, przyzwyczajamy się do bólu, normalizujemy coś co dalej niszczy nas od środka. Cierpienie staję się codziennością. Dziś już wiem, że tak nie musi być, że mamy prawo szukać pomocy. Moja walka z endometriozą to walka o mnie samą, ale i o inne kobiety. Endometrioza wędruje po całym ciele Opowiedz proszę, jak wyglądała twoja droga do diagnozy? Trwała ona około 8 lat. Z każdym rokiem objawy nasilały się, a ja chodziłam od lekarza do lekarza licząc na to, że w końcu znajdzie się specjalista, który powie co jest powodem tego, że mój organizm walczy sam ze sobą. Były wizyty u lekarzy różnych specjalizacji. Kiedy mówiłam, że boli mnie od pachwiny do kolan, w okolicach lędźwiowo – krzyżowych wysyłali do ortopedy, neurologa. Prześwietlenia, badania, USG, kolejne leki, następne zalecenia, które nic zupełnie nie pomagały, a ja czułam się coraz gorzej, coraz słabiej. W pewnym momencie nie potrafiłam już kontrolować swojego ciała. Kiedyś nawet usłyszałam od lekarza, że okolica lędźwiowa i pachwina do nogi boli mnie dlatego, że za szybko urosłam. Absurd gonił absurd, ale niestety takie sytuacje miały i myślę, że nadal mają miejsce w naszym kraju. Endometrioza to choroba, która może wędrować po całym ciele, czyli? Rzeczywiście wędruje po całym ciele, skleja i niszczy nas od środka upośledzając narządy. Jeśli latami nikt nic nie widzi, to później przychodzi ten moment, że faktycznie nic nie widać, i to dosłownie. Wszystko w nas jest tak zespolone, robi się jeden wielki kokon, kołdun, którego aby usunąć trzeba radykalnych operacji, leczenia u najlepszych specjalistów, których nam brakuje! U mnie endometrioza była bardzo mocno rozsiana po całej otrzewnej. Można ją porównać do czystej ściany, na którą ktoś chlapnie wiadro farby, która powoli spływa i wszystko niszczy. Do tego brak drożności jajowodów – co pozbawiało mnie możliwości zajścia w ciążę. Guzy, zajęte więzadła krzyżowo-maciczne, moczowody i inne zmiany, które zostały już usunięte. Leczenie endometriozy Jak wyglądało postępowanie medyczne w twoim przypadku? Moja pierwsza wizyta w klinice leczenia endometriozy miała miejsce rok temu w styczniu. Od razu usłyszałam diagnozę, a ja wiedziałam, że jest to miejsce, w którym dostanę pomoc. Czułam że to lekarz, któremu muszę, ale przede wszystkim mogę zaufać. Empatia, zrozumienie, wiedza specjalisty, do którego trafiłam to było coś na co czekałam te wszystkie lata. Później było już tylko skierowanie na operację, termin, badania i oczekiwanie na ten dzień, na szansę na moje lepsze jutro. Jakie elementy były brane pod uwagę w tej kwalifikacji i jak ona zmieniła twoje życie? Operacja była czymś co wzbudzało we mnie strach, lęk, przerażenie. Chyba do końca nie potrafiłam sobie wyobrazić, że będę musiała przez nią przejść. Nie wierzyłam, że po tak długim czasie ktoś mnie zdiagnozował, że po tylu latach mam szansę na nowy etap w moim życiu, być może bez bólu. Cieszyłam się z tej nadziei a jednocześnie się bałam. Zmieniło się praktycznie wszystko – dieta, nastawienie psychiczne, podejście do życia, priorytety, życie zawodowe, cele jakie sobie stawiam, plany na przyszłość. Wszystko całkowicie przewartościowałam, dostrzegłam wartość osób, które udowadniały mi przez ten czas, że mogę na nich liczyć. Nadal pracuję nad swoim zdrowiem psychicznym – to wymagający proces, ale czuję, że warto. Nie da się wyleczyć ciała nie uwzględniając naszej kondycji psychicznej. Wsparcie bliskich osób Co według ciebie jest najważniejsze w walce z endometriozą? Jest tu wiele ważnych rzeczy, istotne jest na przykład wsparcie bliskich osób. Kolejną rzeczą jest otwarte mówienie o chorobie, nie musimy się jej wstydzić, bo to nie nasza wina, że chorujemy. Istotna jest też akceptacja siebie i samozaparcie. Wiem, że wiele dziewczyn pomyśli teraz, że łatwo się mówi, a trudniej to wykonać. Ja doskonale rozumiem, jak trudno przez to wszystko przejść, tym bardziej kiedy wydaje się, że walczy się w samotności. Jednak pamiętajcie dziewczyny – żadna z nas nie jest sama, między innymi po to powołałam do życia Walkę z endometriozą, byśmy miały wsparcie. Jaki wpływ choroba wywarła na twoje życie? Teraz z perspektywy czasu może zabrzmi to dziwnie, ale myślę, że wywarło to na mnie także dobry wpływ. Uczę się być silną osobą, dążyć do zamierzonego celu. Jeszcze rok temu nie byłabym na tyle odważna by pisać, mówić o czymś głośno. Bałam się, że ktoś mnie skrytykuje za to co robię, co mówię. Pracuję też nad swoją samooceną, która przez endometriozę została mocno zaburzona, zaniżona. Wcześniej nie potrafiłam mieć swojego zdania, a wiele rzeczy robiłam pod dyktando innych, czasami bojąc się, że nie potrafię się postawić. Dziś wiem, że to było dosłownie chore, że tak się nie da, że każdy z nas ma prawo do własnego zdania, to nasze życie, które musimy przeżyć po swojemu, to nasza szansa. Jak dziś jesteś leczona, jak o siebie dbasz? Na dzień dzisiejszy jestem nadal w trakcie leczenia hormonalnego, jest to trudny etap, ale powinniśmy go przejść po to, aby wyjść na prostą do życia bez bólu i wykorzystać szansę jaką dali mi lekarze. Przede mną odstawienie leków, przygotowania do starania się do zajścia w ciążę (uśmiech) i zobaczymy jaki to wszystko będzie toczyło się dalej. Walka z endometriozą trwa i ale wierzę, że się uda. Fizjoterapia i endometrioza Zaczęłaś ćwiczyć, fizjoterapia pomaga? Fizjoterapia to bardzo ważny element w całym procesie leczenia endometriozy. Mówi się o tym nadal za rzadko, dlatego postanowiłam poruszać go na fanpage. Dziewczyny dowiedzą się z postów jak ważna jest wizyta do fizjoterapeuty, który ukierunkuje nas i dobierze odpowiednie ćwiczenia. To idealnie wpisuje się w pracę nad sobą, pracę nad oddechem, luzowaniem mięśni dna miednicy mniejszej. W ten sposób pomagamy samej sobie. Endometrioza to bardzo duża część życia setek kobiet. Jak ważne jest to wsparcie? Wsparcie w każdej chorobie jest bardzo ważne. Podziwiam wybór samotnej walki, bo nawet najmniejsze wsparcie czyni dużo dobra. Po to są właśnie grupy na FB, poznawanie swoich historii, rozmowy online. Zawsze będę namawiać, byśmy kiedy nie jesteśmy rozumiane w najbliższym otoczeniu kontaktowały się między sobą, bo kto zrozumie nas lepiej niż osoba, która również choruje. I choć czasami jest ciężko, to idźmy przez tą walkę razem, razem możemy też więcej. Moim największym osobistym wsparciem jest mój mąż. Myślę, że to był dla nas bardzo ważny egzamin życia, który zdaliśmy na 5. (uśmiech) Wspierała mnie też najbliższa rodzina, dzięki której moje leczenie stało się możliwe. Jestem im za to wszystko bardzo wdzięczna, nigdy tego nie zapomnę. Integracja i solidarność kobiet Powtarzasz, że siła endo pacjentek tkwi w integracji, solidarności, że walczycie nie tylko z chorobą, ale i z brakiem wsparcia ze strony systemu opieki, możesz przybliżyć tę kwestię? Walczymy z chorobą, na którą w chwili obecnej w Polsce choruje około 2 mln Polek. Nie jest to rzadka choroba, a niestety w naszym kraju brakuje jakiejkolwiek pomocy w kwestii leczenia. W chwili obecnej NFZ przeznacza około 2100 zł na leczenie operacyjne endometriozy, a jak wiemy operacje te muszą być specjalistyczne i ich koszty zaczynają się od 25 000 zł wzwyż. To takie oczywiste, że skoro cierpi tyle kobiet, to powinny powstać specjalistyczne ośrodki leczenia endometriozy w Polsce, tak aby każda z nas miała szansę na leczenie. Warto dodać, że leczenie operacyjne jest tak drogie nie dlatego, że jest to jakiś wymysł, ale dotyczy ono często radykalnych działań, wymagane jest doświadczenie lekarzy, nowoczesny sprzęt. Pamiętajmy, że endometrioza jest z nami na całe życie, dlatego też leczenie musi być profesjonalne, dopasowane indywidualnie do każdej z nas. Tyle i aż tyle. Nie poddajemy się, walczymy dalej. Magdo, czy masz już odwagę myśleć o marzeniach? (uśmiech) Marzyć trzeba zawsze. Teraz z całych sił pragnę, by w niedalekiej przyszłości zostać mamą. Zależy mi też na rozwijaniu swoją pasję do stylu vintage oraz social mediów. Wiem jak ważne jest by udało się też wywalczyć lepsze jutro dla wszystkich endo kobiet w naszym kraju. Chciałabym, by każda z nas miała szansę na godne leczenie – takie na światowym poziomie, które w chwili obecnej możemy otrzymać tylko i wyłącznie w prywatnych klinikach.
Rzuciła korporację, zamieszkała na wsi, gdzie odkryła na nowo siebie i swoją kreatywną stronę. Dziś, mimo wielu trudnych doświadczeń i długiego oczekiwania na diagnozę, udowadnia, że z endometriozą da się szczęśliwie żyć. Poznajcie historię p. Ani, pacjentki kliniki Miracolo. Ania* walkę z endometriozą zaczęła równo 10 lat temu – nie wiedząc jeszcze, z jakim wrogiem przyszło jej się mierzyć. A droga do diagnozy była kręta. – Pierwsze symptomy pojawiły się ok. 2008 r., kiedy przestałam brać tabletki antykoncepcyjne. Jak mi później wytłumaczył lekarz, gdy odstawia się tabletki, endometrioza rośnie w naszym organizmie jak grzyby po deszczu. Myślę, że gdybym nie brała antykoncepcji hormonalnej, to choroba pojawiłaby się wcześniej – przyznaje p. Ania. Endometrioza nie jest w głowie Z każdym kolejnym rokiem przebieg choroby zaostrzał się i powodował pogłębienie symptomów. – Było ich coraz więcej, a ja byłam w coraz większym bólu. I to nie były bóle tylko podczas miesiączki, ale też bóle migrenowe, bóle stawów, problemy z układem trawiennym, z żołądkiem. Nawet ze skórą – podkreśla p. Ania. Lekarze za każdym razem przepisywali leki, które miały na celu zatrzymanie poszczególnych symptomów. A to – w rzeczywistości – jeszcze pogarszało sprawę. – W pewnym momencie zaczęli patrzeć na mnie wręcz z politowaniem, dając mi do zrozumienia, że chyba muszę wybrać się do psychologa, bo to jest wszystko w mojej głowie. Nie pomagała też praca, która wymagała działania pod presją czasu, z nastawieniem na wyniki. – Pracowałam bardzo długo w korporacji – w banku w Anglii. Stres powodował zaostrzenie objawów i różnego rodzaju bóle. Kiedy przychodziłam do pracy obolała lub nafaszerowana lekami przeciwbólowymi, to wpływało oczywiście na to, w jaki sposób pracowałam. Wtedy podjęłam decyzję, że praca w korporacji czy biurze, które jest nastawione na szybką i stresującą pracę, nie jest dla mnie. Postanowiłam, że więcej sobie tego nie zrobię. Apogeum bólu Zgodnie z dostępnymi statystykami, pacjentki z Anglii na diagnozę endometriozy czekają średnio 8 lat. Dokładnie tyle czasu musiało upłynąć, nim p. Ania zyskała potwierdzenie swoich przypuszczeń. Stało się to w 2016 r. – już po powrocie do Polski. Ale i tam początkowo musiała zmierzyć się z brakiem zrozumienia lekarzy. – Byłam już w takim apogeum bólu, że nie byłam w stanie wstać z podłogi. Turlałam się, żeby gdziekolwiek dojść – do toalety, do kuchni. W momencie, gdy poczułam się trochę lepiej, poszłam do lekarza w Poznaniu. Pani doktor – emerytowana pani ginekolog – nawet nie zbadała mnie porządnie i zrzuciła wszystko na moją psychikę. Po raz kolejny kazano mi pójść do psychologa. Ja kilka dni wcześniej byłam w takim bólu, że dobrze wiedziałam, że to jest kompletna bzdura – opowiada p. Ania. Z nadzieją na bardziej empatyczną konsultację p. Ania wybrała się do ginekologa w Szczecinie, u którego ostatecznie otrzymała rozpoznanie choroby. – Lekarz zrobił mi porządne USG i od razu potwierdził, że to jest endometrioza. Skierowano mnie wtedy na operację. Ale nie zdecydowałam się na nią wówczas. Intuicyjnie czułam, że nie powinnam robić laparoskopii w zwykłym szpitalu. Siła diety i intuicji Odnalezienie gotowości do operacji, ale i godnego zaufania miejsca, z empatycznym i kompetentnym personelem, trwało 1,5 roku. W międzyczasie p. Anna – za radą innych pacjentek, z którymi była w kontakcie na forach internetowych – postanowiła wdrożyć specjalną dietę. Okazało się to przełomem w dotychczasowym leczeniu endometriozy. – Na anglojęzycznych forach czytałam, że dziewczynom, które zmagały się z tym samym problemem, bardzo pomagała dieta. Zainteresowałam się tym, ale też postanowiłam wsłuchać się w siebie. Kiedy człowiek jest chory, powinien posłuchać swojego ciała – mówi p. Ania. Intuicja nie zawiodła jej i tym razem. – Zaczęłam odstawiać rzeczy, które czułam, że mi szkodzą, a zostawiać i dodawać te produkty, które mogły mi pomóc. Zaczęłam stopniowo – gdy mamy swoje przyzwyczajenia żywieniowe, to ciężko zerwać z nimi z dnia na dzień. Ale ponieważ miałam bardzo poważne problemy z jelitami, w pierwszej kolejności odstawiłam gluten, nabiał i kawę. Już po tygodniu poczułam się lepiej – przyznaje p. Anna. Z czasem codzienne menu wzbogaciło się o kolejne prozdrowotne składniki, które pozwoliły na uzyskanie jeszcze lepszych rezultatów i nowych sił do walki o siebie. – Oprócz odstawienia wspomnianych produktów zaczęłam używać wielu zdrowych produktów, nasion konopnych, które są bogatym źródłem minerałów i witamin. Są łatwo dostępne w każdym sklepie ze zdrową żywnością i gorąco polecam je każdemu. Mnie dodały bardzo dużo energii. Operacja endometriozy w klinice Miracolo. „Trzy tygodnie później jeździłam na nartach” Już po trzech miesiącach od przejścia na dietę p. Ania przestała odczuwać ból. Wcześniej jednak choroba zdążyła się znacznie rozwinąć. Torbiel, która miała 3 cm, do czasu operacji w klinice Miracolo urosła do ogromnych rozmiarów: miała aż 10 cm. – Były, oczywiście, zrosty, cysta była duża, co przeszkadzało w funkcjonowaniu. Ale gdy trafiłam do kliniki Miracolo w Dortmundzie, dr Jan Olek spytał mnie, jaki ból odczuwam podczas mojej miesiączki – w skali od 1 do 10. Odpowiedziałam, że 0,5, a czasami nawet 0. Wszystko dzięki diecie. Innowacyjna operacja laparoskopowa wykonana w klinice Miracolo dopełniła efektu terapeutycznego i wniosła do życia p. Ani nową jakość. – Przede wszystkim sprawiła, że ta wielka cysta, która sięgała aż do pępka, zniknęła z mojego brzucha. Jak mówił dr Olek, 70% mojej miednicy mniejszej było zajęte przez endometriozę. Dzięki operacji poczułam się dużo lepiej – zniknęły ogniska choroby, ale też bóle podbrzusza spowodowane zrostami. Trzy tygodnie po operacji jeździłam już na nartach – przyznaje. Poprawa samopoczucia przed operacją utwierdziła p. Annę, że zmiany w sposobie odżywiania się warto wprowadzić na stałe. W kolejnych miesiącach przeszła na dietę wegańską i zdecydowała się na wzmocnienie jej efektu poprzez ziołoterapię. W efekcie tych działań druga torbiel endometrialna zmalała z 6 cm do zaledwie 2,5 cm. – Po laparoskopii wynik histopatologiczny pokazał, ze ogniska endometriozy były nieaktywne – zaznacza p. Ania. Odnaleziona harmonia Nie bez znaczenia dla rezultatu terapii była zmiana trybu życia. Obecnie p. Anna mieszka w malowniczej norweskiej wiosce – w otoczeniu lasów i pól. – Gdy żyje się w mieście, jest bardzo dużo zanieczyszczeń. Postanowiłam, że muszę to wszystko zmienić. W tym momencie do najbliższego sąsiada mam 10 minut. Ale też przekwalifikowałam się. Zaczęłam zajmować się renowacją pomieszczeń, mebli i ram do obrazów. Mój mąż robił to wcześniej i nauczył mnie wszystkiego od podstaw. Zaczęłam też malować obrazy. Nowe zajęcie i rytm życia, w zgodzie z naturą i samą sobą, pozwoliły p. Ani odzyskać spokój wewnętrzny. Dziś pokazuje też innym chorym na endometriozę, że dojście do tego punktu jest możliwe. – Bardzo polecam chorym na endometriozę, ale też jakąkolwiek inną chorobę, by zaglądać w siebie. Żeby wyciszać się, medytować, praktykować jogę. To jest właśnie wszystko to, co ja robiłam. Zaczęłam bardzo dużo medytować – również ze swoim wewnętrznym dzieckiem. Uważam, że wiele chorób, na które zapadamy, jest związanych z dzieciństwem. Tkwią w nas trudne, nieprzerobione emocje, które później wychodzą pod postacią choroby. Ponieważ medytacje bardzo jej pomagały, zaczęła tworzyć własne – z myślą o sobie, ale też innych kobietach. – Mam swój kanał na YouTube: jest tam dużo medytacji uspokajających, mówiących o zdrowiu, afirmacji dla kobiet z endometriozą. Na którejś z grup związanych z endometriozą dziewczyny poprosiły mnie, bym utworzyła medytację dla kobiet, które poddały się zapłodnieniu in vitro. Stworzyłam więc i taką medytację. Różne akty kreacji Sama na skutek endometriozy postanowiła zrezygnować z macierzyństwa. – Gdy 8-9 lat temu postanowiłam zajść w ciążę, skończyło się to tak, jak u większości kobiet z endometriozą – poronieniem. W kolejnych latach nie zachodziłam w ciążę, ale nie stawiałam też sobie takiego celu. Zamieniłam swój instynkt macierzyński na pomoc innym kobietom – przyznaje. Podkreśla jednak, że rezygnacja z macierzyństwa lub bezdzietność wynikająca z niepłodności nie musi – i nie powinna – oznaczać rezygnacji z aktu tworzenia na innych płaszczyznach. – Endometrioza, jak wiadomo, znajduje się tam, gdzie jest macica. Za to miejsce odpowiedzialna jest druga czakra – sakralna, która wiąże się z kreatywnością. Ja bardzo połączyłam się z tą czakrą i różne rzeczy zaczęły – w cudzysłowie – kreować się wokół mojego życia. Ale kreacja to też poczęcie dziecka. Dla kobiet, które nie mogą zajść w ciąże, mam taką radę, żeby zaczęły kreować gdzieś indziej. Ważne, by zająć się czymś innym, przestać trochę myśleć, że nie mogą zajść w ciążę, odciążyć głowę. Wtedy może los zmieni bieg i ta dzidzia się pojawi? – podpowiada Anna. Zobacz też: Efekt kuli śnieżnej Dziś p. Ania podkreśla, że kluczem do szczęścia jest szukanie pozytywów i nieustawanie w walce o samą siebie. Dodaje jednak, że walka nie jest już słowem, którym określiłaby swoje życie z chorobą. – Nie lubię określenia „walka z endometriozą”. Ja przestałam z nią walczyć. Pogodziłam się z tym, że ona jest, i w pewnym sensie zaprzyjaźniłam się z nią. To ułatwiło mi sprawę. Gdybym ciągle z nią walczyła i negatywnie się nastawiała, to myślę, że ciągle byłabym chora – uważa. Bo choć endometrioza, przychodząc, wywróciła jej życie do góry nogami, przyniosła ze sobą też dobre zmiany. – Jestem teraz szczęśliwa. Stałam się zupełnie innym człowiekiem – znalazłam drugą stronę samej siebie. Zmieniłam dietę, nauczyłam się bardzo dużo o zdrowym odżywianiu, udzielam wielu rad na różnych grupach. Znalazłam swoją stronę kreatywną: maluję obrazy, tworzę stronę internetową, by je na niej umieścić. Oprócz tego poznałam wiele fajnych osób, które są chore lub pomagają ludziom chorym na endometriozę. Jestem też w trakcie tworzenia programu coachingowego dla kobiet z endometriozą, które chciałyby zacząć zdrowo się odżywiać i zmienić swój styl życia, ale potrzebują wsparcia. Przekułam tę chorobę w coś pozytywnego i bardzo jestem z tego zadowolona – podsumowuje. * Imię bohaterki zostało zmienione. Dostęp dla wszystkich Wolny dostęp Ten materiał dostępny jest dla wszystkich czytelników Chcemy Być Rodzicami. Ale możesz otrzymać więcej posiadając Kontro Premium!
Z czym kojarzy Ci się endometrioza? Mnie osobiście z Kasią – koleżanką ze szkoły, która pewnego dnia, tuż przed lekcją chemii, usiadła na krześle w ławce, głowę oparła o ramiona, zawinęła się w kłębek i resztkami sił wykrztusiła, że umiera z bólu. Wiedzieliśmy, że Kasia właśnie tego dnia dostała miesiączkę. Ból, który towarzyszył wtedy miesiączce spowodował, że Kasia nie mogła się ruszać. Płakała mówiąc, że co miesiąc przechodzi ce same katusze. Jeden z kolegów rzucił wtedy drwiącym głosem w jej stronę: „Kaśka na pewno nic nie umie na chemię i wymyśla sobie ból, żeby babka od chemii jej nie wywołała do odpowiedzi… hahahaha”. Rzeczywiście – ubaw po pachy! 15-letni wtedy chłopiec nie miał świadomości, więc trudno go obwiniać za jego zachowanie. Trudno obwiniać nastolatka, skoro w dzisiejszym świecie wielu dorosłych nigdy nie słyszało o chorobie zwanej endometriozą. Ja ją poznałam na studiach, potem zmierzyłam się z nią jako pacjentka lądując w ostateczności na stole operacyjnym. Jestem jedną na 10 kobiet chorujących na endometriozę. Endometrioza – choroba, której podstawowym objawem jest ból. Ból, którego wiele osób nie rozumie. Czy taka była uroda Kasi i Kasia powinna się pogodzić z comiesięcznym bólem? O tym w następnych zdaniach. Żeby zrozumieć endometriozę, najpierw należy zdać sobie sprawę czym jest endometrium, czyli ta część macicy, od której nazwy wzięła się ta jednostka chorobowa. Endometrium to błona śluzowa wyścielająca jamę macicy. Po co jest ona nam potrzebna? Błona ta podlega ciągłym, comiesięcznym przemianom zachodzącym w czasie cyklu pod wpływem hormonów. W czasie miesiączki ulega ona złuszczeniu, by potem w ciągu kolejnych dni cyklu odbudować się na nowo, a później znowu wydostać z macicy jako krew miesiączkowa. I tak co miesiąc. Po co nam ta błona? Po co wciąż się odnawia i znowu kolejny raz opuszcza macicę (denerwując przy tym i – pewnie przyzna to wiele kobiet – jednak utrudniając trochę życie)? Jej cel jest jeden i nie jest nim comiesięczne wkurzanie kobiet. Chociaż mnie osobiście wydaje się, że bez miesiączki moje quality of life bardzo by zyskało. Wracając do naszej błony śluzowej macicy zwanej endometrium – jej główną funkcją jest przyjęcie nowego życia na swój pokład. O tym za chwilę. Pierwszego dnia miesiączki nasz cykl rozpoczyna się na nowo. To właśnie tego dnia błona śluzowa (czyli endometrium) zaczyna się łuszczyć i jako krew miesiączkowa wypływa z jamy macicy przez pochwę na zewnątrz. Miesiączka trwa kilka dni (w prawidłowym cyklu maksymalnie 7) i po tym okresie, nasze endometrium zaczyna się odnawiać – zwiększać swoją grubość i jednocześnie nabywając pewnych cech, staje w gotowości do przyjęcia lokatora na okres trwania ciąży. Tuż po miesiączce w macicy jest praktycznie „pusto” – endometrium jest bardzo wąskie i jeśli na taką grubość tkanki trafiłaby zapłodniona komórka jajowa, nie miałabym szans na ulokowanie się, czyli zagnieżdżenie w macicy. Dlatego nasz supersprawny i sprytny układ hormonalny co miesiąc bierze sprawę w swoje ręce i przygotowuje macicę do ewentualnej ciąży – przygotowuje „mięciutkie łóżko” dla ewentualnego lokatora. To tu nowe życie się ulokuje i to tu zacznie się rozwijać. Ale przecież nie każdy cykl miesiączkowy zakończy się ciążą. Co, jeśli do zapłodnienia nie dojdzie? Układ hormonalny kobiety otrzymuje cynk, że tym razem nici z ciąży, więc to nasze mięciutkie posłanie na łóżku (czyli pulchne endometrium w jamie macicy) na nic się tym razem zda i w czasie kolejnego cyklu miesiączkowego łuszczy się jako krew miesiączkowa. No ale do brzegu! Jak to wszystko się ma do endometriozy?Endometrioza to nic innego jak właśnie występowanie tej naszej błony śluzowej poza jej jedynym prawidłowym miejscem, czyli poza jamą macicy. Każda inna lokalizacja endometrium to już choroba. Co to znaczy każda inna lokalizacja? To znaczy naprawdę KAŻDA. Najczęściej lokalizuje się ona w jamie brzusznej i narządach, które się tam znajdują – na jajnikach, jajowodach, na mięśniu macicy, czy nawet w środku tego mięśnia (wtedy nazywamy ją adenomiozą).Ogniska choroby spotkać można na jelitach, na ścianach jamy brzusznej, na pęcherzu moczowym… WSZĘDZIE. Opisywane są nawet przypadki znalezienia endometriozy w mózgu czy w płucach. I co z tego, że endometrium opuściło swoje pierwotne miejsce i żyje sobie poza jamą macicy? Ma to w ogóle jakieś znaczenie, jakiekolwiek konsekwencje? Ma i to ogromne, bo potrafi pozostawić po sobie ogromne spustoszenie w organizmie. Te drobne ogniska endometriozy, rozsiane po cały organizmie, podlegają identycznym wpływom hormonalnym jak endometrium znajdujące się z środku macicy. Pamiętacie tę przydługawą pierwszą część mojego artykułu? Tą, w której pisałam, co to jest i po co nam endometrium i jakim wpływom podlega? Otóż nasze drobne ogniska endometriozy przechodzą podobny comiesięczny cykl jak endometrium. Rosną, złuszczają się, znowu nabywają objętości i znowu ulegają złuszczeniu. A że podlegają one wpływom układu hormonalnego wcześniej niż endometrium w macicy, dlatego osoby chore na endometriozę cierpią na bóle podbrzusza już na kilka dni przed miesiączką. Ten ból, zanim wystąpi miesiączka, to jeden z objawów endometriozy. To cecha, która zapala nam w głowie czerwoną lampkę i zawsze każe drążyć temat endometriozy. Czy występowanie tkanek endometrium poza jamą macicy pociąga inne negatywne skutki poza powodowaniem bólu? Przecież endometrium z macicy nie traci niczego pod wpływem comiesięcznych przemian. Dlaczego jego ogniska rozrzucone po organizmie miałyby szkodzić więcej niż „tylko” zadawać ból? Otóż obecność tych tkanek poza macicą, to nie tylko ból (chociaż już on sam w sobie jest powodem, dla którego endometriozę powinniśmy leczyć, bo z tym bólem nie da się tak po prostu funkcjonować), ale to przede wszystkim negatywne konsekwencje dla narządów, których lokatorem jest endometrioza. Wyobraźmy sobie to na przykładach: ogniska endometriozy ulokowane na ścianach jamy brzucha? W czasie miesiączki ulegają one podobnemu złuszczaniu jak macica. Z tą jednak różnicą, że krew z macicy wypływa na zewnątrz i dzięki temu usuwana jest z organizmu. A krew z krwawiących ognisk endometriozy ulokowanych w brzuchu? Organizm potrafi skutecznie walczyć z takimi sytuacjami – niewielkie ilości płynu w jamie brzusznej ulegają wchłonięciu. Ale niestety u części osób krew i resztki złuszczonego endometrium doprowadzają do powstawania zrostów – czyli sklejania ze sobą narządów. To tak, jakby do brzucha wylać tubkę kleju albo klejem nabranym na pędzel potrząsnąć, oblewając nim zawartość jamy brzusznej – tam, gdzie klej się ulokuje, tam może dojść do sklejenia się narządów ze sobą. Niczego dobrego to nie sprawi. Po pierwsze – tego typu zrosty wywołają w przyszłości ból. Przez zrosty, znajdujące się w jamie brzusznej, narządynie mogą się swobodnie przemieszczać, a osoba, która te zrosty posiada, może odczuwać je jako dolegliwości bólowe, ciągnięcia, ukłucia. Po drugie – w zależności od tego, czego konkretnie dotyczą zrosty – jeśli np. dotyczą jelit, to upośledzają ich funkcje, czyli zaburzają pasaż jelitowy. Jeśli endometrioza wgryza się do środka, czyli do światła jelita, to może całkowicie zablokować przechodzenie resztek pokarmowych na zewnątrz organizmu. Można sobie to wyobrazić jak wypadek na autostradzie – ruch jest zablokowany albo odbywa się bardzo wolno. Będzie to zależało od wielkości wypadku na drodze – to samo może tyczyć się jelit zaatakowanych przez endometriozę. Jeśli zrosty dotyczą jajowodów, czyli tub, w których plemnik spotyka komórkę jajową i dochodzi do zapłodnienia, upośledza to płodność. Dzieje się to na podobnej zasadzie jak zator na autostradzie – blokowane jest ich swobodne przejście. Zrosty na jajowodach upośledzają też ich ruch, a to właśnie dzięki ich ruchowi odbywa się transport komórki jajowej zapłodnionej przez plemnik. Zrosty to upośledzają lub całkowicie uniemożliwiają. Tu pojawia się kolejny problem – jeśli do zapłodnienia dojdzie, ale zapłodniona komórka będzie miała trudność w dostaniu się do celu, czyli do jamy macicy, to wzrasta ryzyko ciąży pozamacicznej – ciąża ulokuje się tam, gdzie uszkodzony jajowód będzie w stanie ją zaprowadzić – niestety w tym przypadku w jajowodzie, co nazywamy ciążą pozamaciczną jajowodową. Endometrioza atakuje naszą płodność jeszcze na inne sposoby. Między innymi atakując jajniki. Osiada na nich i zmniejsza przez to naszą rezerwę jajnikową – nasze zdolności do zajścia w ciążę. Jak się to dzieje, że komórki z jamy macicy nagle lądują poza nią i zaczynają żyć własnym życiem? Teorii jest mnóstwo. Endometrioza to choroba, którą od wielu już lat zajmują się naukowcy. Jak do tej pory nie ma jednej konkretnej przyczyny jej powstawania. Teorii jest wiele i prawdopodobnie każda z nich bierze udział w powstawaniu choroby. Nie mamy jednej przyczyny choroby. Jedna z teorii mówi o wstecznym przepływie krwi miesiączkowej, czyli sytuacji, kiedy krew i złuszczone komórki endometrium, w czasie miesiączki nie tylko wypływają przez szyjkę macicy i pochwę na zewnątrz, ale też właśnie wstecznie z macicy jajowodami przechodzą do wnętrza jamy brzusznej. I gdy już znajdą się w jamie brzusznej, to mają do wyboru i do koloru to, gdzie się osiądą. Zgodnie z zasadą „hulaj dusza, piekła nie ma”– dlatego endometrioza jest w stanie zaatakować wszystkie narządy, które pojawią się na jej drodze. Teraz kilka faktów związanych z tą chorobą – jej stopień zaawansowania nie ma nic wspólnego z natężeniem objawów. Co to właściwie znaczy? Osoby chore na endometriozę, mające kilka drobnych ognisk endometriozy rozsianych w brzuchu, mogą cierpieć o wiele bardziej od osób ze skrajnie zaawansowaną chorobą.– największym problemem jest to, że endometrioza rozpoznawana jest bardzo późno. Mijają średnio dwa lata zanim kobieta zgłosi swoje objawy lekarzowi. I druga kwestia – od czasu zgłoszenia przez nią objawów do czasu postawienia diagnozy może upłynąć nawet od 4 do 10 lat. – choroba dotyczy nawet co 10 kobietę.– pośród kobiet cierpiących na niepłodność prawdopodobnie aż 50% cierpi na endometriozę. Jakie są objawy endometriozy? Na pierwszym miejscu jest dysmenorrhoe czyli ból w czasie miesiączki. Niestety przyjęło się, że miesiączka musi boleć. To między innymi dlatego od objawów choroby do jej rozpoznania upływa nieraz tak wiele lat. Ale jeśli co miesiąc miesiączka wyłącza Cię całkowicie z normalnego życia, leki przeciwbólowe nie pomagają, nie warto czekać z tym problemem. Jeśli alarmujesz problem u swojego lekarza, a ten nadal twierdzi, że ten ból jest normą, to poszukaj pomocy u innej osoby. Bo pod fałszywym „tak musi być” może ukrywać się przewlekła, wredna choroba, czyli endometrioza. Endometrioza powoduje objawy, które w naszym ginekologicznym świecie zaczynają się przedrostkiem „dys-„ (czyli bolesne)– dysmenorrhoe czyli bolesne miesiączki– dyspareunia, czyli bolesne współżycie– dyschesia, czyli ból podczas oddawania stolca– dysuria, czyli ból podczas oddawania moczu– bóle w okolicy kości krzyżowej– inne bólePoza bólem z endometriozą często związane są:– nadmierne krwawienia miesiączkowe– krwawienia w czasie stosunku płciowego, gdy endometrioza zlokalizowana jest na szyjce macicy (czyli tej części macicy, która znajduje się w pochwie)– krew w moczu– krew w stolcuNatomiastaż 24% osób chorujących na endometriozę nie ma żadnych objawów. Endometrioza potrafi rozwinąć się w bliźnie po cieciu cesarskim. Podczas operacji nacinamy powłoki brzuszne i warstwa po warstwie dostajemy się do wnętrza macicy, a to tu znajduje się endometrium. Komórki tej tkanki przenoszą się wtedy z wnętrza macicy do jamy brzusznej albo nawet pod skórę w miejsce nacięcia i rozwiną się jako endometrioza. Nie wiemy do końca, dlaczego u jednych osób komórki endometrium potrafią przeżyć, wszczepić się i w obcym dla siebie miejscu rozwinąć jako endometrioza. Natomiast u innych osób nigdy nie rozwiną wcześniej, że od pierwszych objawów choroby do postawienia diagnozy, mijają czasem nawet lata – w skrajnych przypadkach nawet 10. Czy to znaczy, że lekarze są totalnie niedoinformowani i nie potrafią diagnozować? Wydaje się, że choroba rzeczywiście przez wielu medyków traktowana jest bardzo po macoszemu. Ale to nie jest jedyny problem. Dlaczego więc tak trudno o prawidłowa diagnozę i tracimy tak wiele lat między objawem a jej rozpoznaniem? Bo ból w okolicy miednicy może sugerować wiele innych jednostek chorobowych niż tylko endometriozę. Boli też zapalenie jajników, jajowodów, zrosty w jamie brzusznej czy inne jednostki chorobowe związane z układem żeńskim. Ale ból ten nie musi mieć przyczyny czysto ginekologicznej. W okolicy narządów rozrodczych kobiety znajduje się układ moczowy, pokarmowy, mięśnie, kości, nerwy – zaburzenia z każdego z nich też mogą dawać ból. Zapalenie układu moczowego, chorobyzapalne jelit, przepukliny… tak naprawdę o tym bólu sugerującym endometriozę, a endometriozą nie będącym,można by napisać książkę. Książkę pt. „Co może boleć w miednicy kobiety?” I dlatego Ty ze swoim bólem pukasz od drzwi do drzwi gabinetów lekarskich różnych specjalności. Od gastrologa, urologa, neurologa, po fizjoterapeutę. I wszyscy Cię odsyłają z tzw. kwitkiem, i wszyscy mówią, że problem, z którym do nich przychodzisz, nie leży w ich kompetencjach. Wkońcu trafiasz do ginekologa, ale ten mówi, że jesteś przecież kobietą, a kobietę ma boleć w czasie miesiączki? Nie odchodź wtedy z kwitkiem. Nie daj sobie tego wmówić, że ma tak bardzo boleć, że ból jest normą. Poszukaj pomocy u drugiego ginekologa. Świadomość tej chorobyrośnie, więc w końcu trafisz na osobę, która zajmie się twoim problemem. Czy endometrioza niszczy tylko organy? NIE. Wyobraź sobie życie z bólem od kilkunastu lat. Bólem, którego tak naprawdę nikt nie rozumie. Odczuwasz ból w trakcie oddawania stolca, masz biegunki na przemian z zaparciami. Boli, gdy sikasz. Od lat starasz się o ciąże, ale powodu niepłodności nikt nie znalazł. Od lat podważany jest twój ból, nieraz wyśmiewany. Od lat odbijasz się od drzwi lekarskich gabinetów, bo nikt nie znajduje przyczyny twoich dolegliwości. Aż w końcu twoja psychika też zaczyna cierpieć z powodu endometriozy. Chowasz się przed światem, bo mało kto Cię rozumie lub chociaż stara zrozumieć. No bo przecież Ty wymyślasz problem. Przecież każdego boli, jesteś kobietą. Weź ibuprofen i po sprawie. Ty nie możesz spać, bo boli w momencie, gdy się przekręcasz na łóżku z boku na bok. Jesteś zmęczona bólem. Na końcu trafiasz do psychiatry. To nie jest scenariusz wymyślony na poczet tego artykułu. To jest życie wielu milionów kobiet na świecie. Bo o endometriozie wciąż mówi się zbyt boli, ale przecież bolało mamę i babcię, więc musiałaś odziedziczyć po nich skłonność do bólu? One nie dostały nigdy żadnej diagnozy, więc i ty z tym bólem musisz jakoś żyć? NIE. Jeśli mama i babcia całe życie cierpiały na endometriozę (ale nikt jej nie zdiagnozował), to ryzyko, że Ty też zachorujesz wzrasta aż 10 razy. I jeśli u nich nikt tej diagnozy nie postawił, bo stwierdził, że ból jest nierozłącznym towarzyszem każdej kobiety, to nie przez to, że one nie chorowały na endometriozę, tylko dlatego, że nie zostały zdiagnozowane. U nich nikt tej choroby po prostu nie wykrył, mimo że choroba miała się całkiem dobrze w ich organizmie. Endometrioza to choroba prawdopodobnie tak stara, jak stary jest nasz świat, tylko wcześniej świadomość o niej była marna albo kiedykolwiek podczas miesiączki musiałaś zrezygnować z lekcji w szkole, wziąć urlop na żądanie w pracy, zwijałaś się z bóli i żadne leki przeciwbólowe bez recepty nie działały, a nawet zdarzyło Ci się wzywać karetkę czy potrzebowałaś transportu na SOR, to jest tylko jedno słuszne rozwiązania – nie daj sonie wmówić, że tak musi być, tylko poszukaj specjalisty, który tę ewentualną endometriozę będzie mógł zdiagnozować lub wykluczyć. Ból, który Cię wyłącza z normalnego funkcjonowania, to już patologia. Przecież ból to tak naprawdę płynąca od organizmu informacja: „hello, coś niedobrego się dzieje, nie ignoruj mnie!” Wiesz po co naszemu organizmowi potrzebny jest ból? Po to, byś dostała informację, że coś nie jest ok. Wiesz po co boli, gdy wkładasz rękę do ognia? Żebyś ją natychmiast stamtąd wyjęła, bo w przeciwnym razie ją zaraz stracisz. Wiesz, dlaczego boli zawała serca, zapalenie wyrostka robaczkowego, pęcherzyka żółciowego? Żebyś natychmiast poddał się leczeniu, bo odwlekanie go, może skończyć się śmiercią. Konsekwencje bólu w endometriozie nie są aż tak poważne, ale ten ból to wciąż ostrzeżenie i powód do szukania pomocy. Łagodny ból, który reaguje na leki przeciwbólowe, jest normalną rzeczą – kurcząca się mięśniówka macicy, wydalająca na zewnątrz złuszczone fragmenty endometrium powoduje ból przez kilka mechanizmów, które wykraczają poza temat dzisiejszego artykułu (w skrócie: wydzielanie substancji powodujących ból, nekrozę, zamykanie naczyń). Ten ból powinien jednak zniknąć po zastosowaniu leków przeciwbólowych dostępnych w aptece. Ból bardziej nasilony, niereagujący na leki, to czerwona lampka i sytuacja, kiedy należy poszukać pomocy. A co tam tak naprawdę boli, gdy już chorujemy na endometriozę? Tu też nie ma jednej odpowiedzi. Istnieją jedynie teorie. Jakie? Po pierwsze – ogniska endometriozy rozsiane w różnych miejscach produkują cytokiny, czyli substancje prozapalne i – bardzo upraszczając, ale to nie mieści się w ramach mojego dzisiejszego artykułu – one powodują ten ból. Po drugie – ogniska endometriozy krwawią, a krew spływając do jamy brzusznej podrażnia receptory bólowe – to właśnie sprawia ból. Po trzecie – ogniska endometriozy mogą bezpośrednio znajdować się na zakończeniach nerwów powodując chroniczny, czyli nieustający ból. Po trzecie – zrosty, o których była mowa wcześniej, też powodują coś się z tą chorobą robi? Tę chorobę można i przede wszystkim należy leczyć. Nie wolno nam o niej zapominać do czasu menopauzy, a nawet w tym okresie część kobiet ma z nią nadal do czynienia. Endometria to choroba przewlekła i zostaje z nami na zawsze. Nie znaleziono sposobu, by ją całkowicie wyleczyć, czyli po leczeniu pożegnać się z nią raz na zawsze. Jedynym sposobem, by o niej zapomnieć i by nie dawała o sobie znać, jest jej wyciszanie – hamowanie, by nie powodowała spustoszenia w organizmie. Nie wystarczy poddać się zabiegowi usunięcia jej ognisk (który jest jednym ze sposobów leczenia endometriozy), by mieć z nią spokój. Choroba potrafi się bardzo szybko odnowić i to już w najbliższych miesiącach po leczeniu już otrzymasz diagnozę – co teraz? To zależy od wielu czynników. Jeśli padnie decyzja o leczeniu chirurgicznym i w trakcie zabiegu usunięte zostaną wszystkie jej ogniska, to nie znaczy pożegnania z chorobą raz na zawsze. Niestety ona ma moc odnawiania się. Nieraz bardzo szybko. Dlatego tak ważne jest uświadomienie sobie, że ta choroba jest chorobą na wiele lat i wciąż trzeba hamować jej rozwój. Jeśli ktoś znajdzie kiedyś sposób na jej skuteczne i całkowitewyleczenie, to – moi zdaniem- otrzyma za to nagrodę Nobla. Wydaje się, że jednak zbyt szybko to nie nastąpi. Kto zajmuje się leczeniem endometriozy? To team złożony z wielu specjalistów – tylko tak można ją zatrzymać w ryzach. Ginekolog, który zajmie się leczeniem chirurgicznym i farmakologicznym. Fizjoterapeuta, dietetyk, psycholog, psychoterapeuta. A tak naprawdę z walką z nią powinien zająć się każdy z nas – Ty i ja – bo to właśnie dzięki szerzeniu świadomości o jej istnieniupomagamy osobom chorym na endometriozę. Z moich obserwacji wynika, że pacjentki chorujące na tę chorobę, dzielą się na dwie grupy. Pierwsza to ta, która ma wszystkie objawy endometriozy, ale z racji tego, że wmówiono im, że ból to nierozłączny towarzysz każdej kobiety i tak naprawdę trzeba się z nim pogodzić, kobiety te nie szukają pomocy u lekarza. Zaakceptowały swoje comiesięczne dolegliwości. Drugą grupę tworzą kobiety, które od lat odbija się od drzwi gabinetów lekarskich. Odsyłane od ginekologa do ortopedy, od ortopedy do gastrologa, od gastrologa do kolejnego specjalisty. Część trafia w ostateczności do psychiatry, nierzadko z depresją. Część natomiast będzie miała więcej szczęścia i dostanie diagnozę szybko. To wredna choroba, bo nierozumiana, często wypierana przez społeczeństwo, albo jej istnienia wiele osób nie jest nawet świadomych. No bo przecież „ma boleć”. Ale to, że o jej istnieniu tak mało się mówi, albo nie mówi wcale, nie znaczy, że ona nie istnieje. Ona istnieje i możliwe, że dotyczy nawet 3 milionów Polek. Czyli każdy z nas na co dzień spotyka kobiety, które cierpią na endometriozę. I każdy z nas powinien wiedzieć o jej istnieniu i szerzyć świadomość wśród społeczeństwa. W taki sposób wszyscy możemy pomóc osobom chorym na endometriozę. Marta Wójciklekarz - specjalistka ginekologii i położnictwa Nazywam się Marta Wójcik i jestem lekarzem – specjalistką ginekologii i położnictwa. Swoje szkolenie specjalizacyjne odbyłam podczas 6-letniego pobytu w licznych klinikach w Szwajcarii i w Niemczech. Po zdanym egzaminie specjalizacyjnym wróciłam do Polski i aktualnie pracuję w Krakowie. Szlifowanie swoich umiejętności w krajach, w których poziom opieki zdrowotnej znajduje się na najwyższym poziomie, otworzyło mi okno na świat nowoczesnej medycyny. Holistyczne podejście do pacjenta i jednoczesny nacisk na indywidualizm, to priorytety w mojej codziennej początku mojej zawodowej drogi pracowałam z pacjentkami mówiącymi w różnych językach, pochodzących z różnych społeczności z czterech stron świata, o różnym światopoglądzie, dlatego tak bardzo kładę nacisk na powrocie do Polski postawiłam sobie pewien ważny cel, który bez chwili zawahania realizuję. Jest nim zmiana podejścia do nacinania i ochrony krocza podczas porodu. @marta_lekarzkobiet W wielu miejscach nadal błędnie zakłada się, że nacinanie krocza jest jednoznaczne z jego ochroną, mimo iż od wielu lat wiadomo, że nacinanie tkanek nożyczkami nie tylko ich nie ochrania, co jest celowym ich niszczeniem. W oparciu o liczne badania naukowe staram się zmieniać to niesłuszne i bardzo mocno zakorzenione założenie. Mam już na swoim koncie liczne drobne sukcesy, z których jest przeogromnie dumna. Dlatego mocno wierzę, że era końca nacinania krocza bez konkretnych wskazań medycznych, wkrótce nastąpi we wszystkich miejscach w Polsce. Wierzę w EBM (od ang. Evidence Based Medicine czyli medycyna oparta na dowodach naukowych) w każdej kwestii – także tej związanej z ochroną i nacinaniem krocza. Dlatego postępowanie zgodnie z EBM to dla mnie czasie wolnym zwiedzanie świata zza szyby samochodu z kupioną na stacji benzynowej kawą z dużą ilością mleka, gotowanie z thermomixem, pieczenie ciast i ciastek, seanse w saunie z aufgussem, puzzle, a od niedawna nauka gry na pianinie.
endometrioza jak z nią żyć